Jesteś nią całe dnie. Czasami tylko w weekendy. Niektóre z nas wyłącznie popołudniami, po pracy.
Raniutko kanapeczki do szkoły, butelki z wodą (jeszcze rok temu kompocik, ale na szczęście pokochali wodę). Wszystko razy 3 bo przedszkolak prowiantu nie nosi. Mężowi kanapki i sałatka (ach jak mnie chwali! robię codziennie inną). Potem tosty i pomidory na śniadanie „na teraz”, 5 kubków z kakao i kawą inką.
Budzenie… Jak byli mali to problem z uśpieniem, teraz z budzeniem… Matce nie dogodzisz…
Zjedli… 5 minut do wyjścia: „mamo uprasujesz mi mundurek”? –Oczywiście kochanie. „-Mamo, znajdź mi książkę o bocianie, bo zapomniałem wczoraj” –„nie wiesz, gdzie moja karta obiadowa?” Bieg i bieg, o.k. krzyżyk na czoło, „paa mamo”, pojechali, towarzystwo wyprawione.
Zerkam w przedpokoju w lustro: na głowie pierza, ostry dziób, świdrujące oczka. Kura domowa.
Człapię po kawę i owsiankę. Zupę mam z wczoraj, kotlety odmrożę to z surówką zjedzą…Kochani, wszystko dla nich zrobię…Spoglądam na pokoje dzieci… Trochę im posprzątam, korona mi z głowy nie spadnie, gdy gatki z podłogi do prania im pozanoszę.. a i ciasto jeszcze wstawię. Uff… Należy mi się chwila odpoczynku.. Więc siadam do komputera, sprawdzę powiadomienia na facebooku, emaile, dziennik elektroniczny, o fajny tekst na blogu… Osz kurczę! Już trzeba jechać po maluchy, w drodze powrotnej zakupy, „mamooo kupisz mi lizaka”, „kup coś jeszcze to będą naklejki”.
Wieczorem, już po drugiej trasie mama-taxi prowadzącej na treningi i zajęcia dodatkowe, wchłaniam resztki po dzieciach, właściwą kolację, sprzątanie, chwila przed monitorem (z tv już dawno zrezygnowaliśmy). Odrabianie pracy domowej, nad jednymi wiszę, do innych tylko krzyknę: zrobione lekcje?
A potem bunt! Koniec z tym praniem, gotowaniem, garami w zlewie, ruszyliby się i mi pomogli!
STOP!
Czemu się kobieto buntujesz? Kochasz dzieci? To dla nich spełniasz te zachcianki, dla nich robisz –ZA Nich?? Jeśli do tej pory nie sygnalizowałaś swojego zmęczenia, czemu mieliby się sami domyśleć, że potrzebujesz wsparcia w pracach domowych?
Może wystarczyłaby krótka rozmowa, że dom jest wspólny. Tu nie „pomagamy mamusi”, lecz razem tak robimy, by było czysto i przyjemnie by chciało się wracać z pracy i domu, sprzątamy u siebie w pokoju ale też w częściach wspólnych.
Przypomnij sobie jakie masz pasje. Albo jakie miałaś kiedyś? Rysowałaś, lubiłaś tańczyć, słuchać jazzu (wiesz, ja przez 8 lat słuchałam tylko piosenek dla dzieci), spacerować, śpiewać?
Bez chwili dla siebie kura domowa może zacząć dziobać.
Więc lepiej zapisz się do chóru, kup kredki (nie pożyczaj dzieciom!) czy cokolwiek. Ja na początek po moim „stop” zrobiłam „święty czas kawy” – poprosiłam, by mi nie przeszkadzać, nic do mnie nie mówić, podczas gdy piję kawę i czytam (i zakaz krytyki, że nie czyta się przy jedzeniu i piciu!;))
KONIEC!
To jest ostatni raz gdy piszę i mówię o kurze domowej. Od dzisiaj używamy tylko Home Manager.
Jesteś mistrzynią logistyki domowej. Kobietą ogarniającą. Wystarczająco dobrą mamą.
Zadbaj o siebie, swój organizm, piękno wokół i spokój serca. Będę Ci kibicować. Pięknego dnia!
Fantastyczny tekst. Czyta się z uśmiechem na ustach. To ciekawe, że z takim spokojem można opisać taki chaos 🙂
Dziękuję Ewa, zwłaszcza, że ptaszki ćwierkają, że wiesz co nieco o tym chaosie 🙂 Pozdrawiam:))
Bardzo przyjemnie się czyta ten tekst! Nie jestem jeszcze mamą ale mam nadzieję, że dojdę do tego etapu, że nie jestem tylko od sprzątania i robienia wszystkiego innego. 🙂
Dziękuję!Bycie mamą to oczywiście też etap służenia, ale ważne by to nie było z „poświęcenia się” lecz z <3, by też mieć swój świat, powodzenia!
Super wpis 🙂
Miło mi:)
Ja akurat mam to wpojone, od kiedy urodził się mój synek, że moje potrzeby są równie ważne jak wcześniej 🙂 I to zdecydowanie działa! A domowe ogarnianie to nawet lubię, choć w granicach zdrowego rozsądku 😉
To juz masz podstawy by planować kolejne dzieci 😉
Ale fajny tekst… Przynajmniej kury nie będą czuły się osamotnione… Tak, jestem karą, świadomą, chociaż czasami się buntuje i uciekam 😉
Taaak ja sie buntuję, mam tzrech facetów w domu, ale staram się im wpajać że dom jest nasz i wszyscy musimy w nim działać
A ja tylko czytam książki dla dzieci :/
Home Menager! Ale dobrze ujęte! Masz całkowitą rację. Dom jest wspólny, dlatego wszyscy powinni o niego dbać, zamiast zrzucać ten ciężar na jedną osobę. Dzieci może tego początkowo nie rozumieją, ale należy od najmłodszych lat je uświadamiać, że mama też jest człowiekiem i zasługuje na czas dla siebie 🙂 E tam… Jak czytać, to tylko przy kawie 😛
no kawa bardzo do książek pasuje, tak jak wino :), dla mnie jest niezłe, że to my same, my kobiety musimy nagle dostać olśnienia, że też jesteśmy CZłowiekiem…
Świetny tekst;) Musimy delegowac trochę zadań bo się zarobimy;)
dopóki się nie zarobisz to łatwo do takiego wniosku nie dojdziesz, prawda taka że my kobietki lubimy Kontrolować, ta umiejętność dana nam jako płci żeby z natury dzieci ogarniać, rozplenia się na wszystko w domu….
Ja tam mogę być kurą, bo lubię robić jaja 😀
spoko, byle nie dać się wykorzystać jakiemuś pośrednikowi sprzedaży jaj lub drobiu… 😉
Świetny wpis. Ja już od jakiegoś czasu przestałam być kurą domową. Każdy kto w nim mieszka ma obowiązki, a ja też mam czas na lenistwo 🙂
tak trzymaj!
Najważniejsze to pamiętać o sobie i we wszystkie obowiązki domowe angażować domowników. No i odpuścić czasem, bo czy naprawdę dom ma perfekcyjnie lśnić?
no właśnie wcale nie musi lśnić, nawet jeśli teściowa, mąż czy nastoletni syn tak sądzi…
Fajnie sie czytalo. Brawa dla Ciebie za stawianie granic i świadomość swojego zycia rodzinnego.
dziękuję za brawa 🙂 jeszcze jestem na drodze do granic, mam już kupione zasieki i wyznaczone miejsce budowy budek granicznych, budowa w toku 😉
Super wpis 🙂 Masz wspaniałe poczucie humoru 🙂 To prawda, ważne jest żeby poświęcić chwilę dla siebie … Ehh … „Święty czas kawy” od dziś wprowadzam u siebie. Pozdrawiam
Wspaniale, że o tym wspominasz. Zdecydowanie trzeba zarządzać swoją energią i mieć czas dla siebie.